close

Paryż Północy i OKOlice – czyli magia Szczecina, relacjonuje Beata Żurawska

    zpieniazekiszczerek

    W dniach 25-28 września 2020 dzięki Stowarzyszeniu LABIB miałam przyjemność wziąć udział w festiwalu reportażu „OKOlice literatury” w Szczecinie.  Tematem tegorocznej edycji były granice i pogranicza.

    Muszę przyznać, że jeszcze zanim złożyłam zgłoszenie w ramach projektu „Praktyka dla praktyka”  wiedziałam, że ten festiwal będzie mi szczególnie bliski.  Po pierwsze dlatego, że jego temat, czyli granice i pogranicza  interesuje mnie  od czasów studiów kulturoznawczych  we Wrocławiu. Już wtedy, czyli prawie 20 lat temu,  kwestie filozofii miejsca, przestrzeni, krzyżowania się kultur szczególnie mnie pociągały. Po drugie – program festiwalu spodobał mi się ze względu na zaproszonych autorów. Reportażyści Paweł Pieniążek i  Ziemowit Szczerek niedawno byli gośćmi biblioteki im. Nasfeterów w Wołominie, w której pracuję.  Bardzo mnie ucieszyła perspektywa ponownego ich spotkania.  Z kolei  książka  „Poniemieckie’ Karoliny Kuszyk – gościni  festiwalu – to jedna z ważniejszych publikacji, jakie ostatnio przeczytałam. Moja rodzina pochodzi ze Śląska Opolskiego, więc sama też jestem poniemiecka, chociaż od wielu lat mieszkam  w podwarszawskim Wołominie. Uczestniczyłam  w spotkaniu z autorką w Instytucie Reportażu w Warszawie i byłam ciekawa, jak potoczy się rozmowa o „Poniemieckim” w Szczecinie.  I jeszcze jedno odkrycie – okazało się, że spotkanie z Pawłem Smoleńskim będzie prowadziła moja koleżanka ze studiów Joanna Szczepanik, której nie widziałam prawie 20 lat. Trudno o bardziej zaskakujący zbieg okoliczności!

    Zatem w Szczecin już od samego początku wydawał mi się znajomy, mimo że wcześniej tylko raz odwiedziłam to miasto, dawno temu jeszcze podczas studiów. Jak tylko dotarłam do centrum miasta, poczułam się jak w domu.  Poniemiecka architektura, kamienice i kościoły, gotyk – to właśnie lubię na zachodzie Polski.

    Piątek 25 września był wyjątkowo intensywny. Podróż wprawdzie przyjemna, bo krótka (tylko godzina w chmurach), szybki transfer  do mojego nowego mieszkania (minuta drogi od biblioteki- trudno o lepszą lokalizację), krótki odpoczynek  i … od godziny 15.00 uczta literacka, bardzo długa, aż trzydniowa.

    Uczestniczyłam wydarzeniach festiwalowych w siedzibie jednej z filii szczecińskiej biblioteki: „Promedia”, która mieści się obok najstarszego kina na świecie o słusznej nazwie  „Pionier”. Jest ono czynne od 1907 roku.  Doskonałe sąsiedztwo dla biblioteki. I znowu deja vu – w budynku mojej biblioteki kiedyś było kino… najpierw Oaza, potem Bałtyk i Hel – istniało tam od 1912 do 1965 roku.

    Już na miejscu w „Promedia” zachwycili mnie przemili organizatorzy festiwalu: Marta Kostecka, Kasia Balizyńska i Krzysztof Lichtblau, którzy chętnie odsłaniali przede mną kulisy wydarzenia. Bardzo zgrany zespół. Pierwsze spostrzeżenia? Profesjonalnie przygotowana impreza. Jest to druga edycja, w tym roku inna ze względu na obostrzenia pandemiczne. Reżim sanitarny oznaczał maseczki, dezynfekcję rąk  i tylko kilkanaście miejsc na widowni. Kto nie miał szczęścia i nie zdobył wcześniej wejściówki, miał szansę obejrzeć wszystkie spotkania online. Kwestia nagrywania rozmów festiwalowych zapowiadała się imponująco – sieć kabli i wiele urządzeń, dwie albo trzy kamery i specjalista zarządzający tym uniwersum.  Jakość obrazu i dźwięku bez zastrzeżeń.

    Pierwszy dzień festiwalu przebiegał po hasłem „Europa bez granic”.   Na początek  – rozmowa z Agnieszką Wójcińską, redaktorką książki „Mur. 12 kawałków o Berlinie”. Po spotkaniu  miałam przyjemność zamienić kilka słów z autorką i zaprosić ją do mojej biblioteki. Urodził nam się pomysł zorganizowania spotkania autorskiego wokół  jej wcześniejszej publikacji  „Ojczyzna dobrej jakości. Reportaże z Białorusi”. Okazało się też, że podobnie czujemy … Warszawę, szukając w niej śladów miejsc, których już nie ma.

    Gośćmi kolejnych spotkań byli Ziemowit Szczerek, Jurij Anruchowycz (online) oraz Paweł Pieniążek. Bardzo ciekawe pytanie padło podczas dyskusji: czy Szczecin leży w Europie Środkowej? Z perspektywy miasta, które jest o wiele bliżej Berlina niż Warszawy, i to nie tylko pod względem odległości, odpowiedź wcale nie jest taka oczywista.

    Sobota – drugi dzień festiwalu zatytułowany  „Polska.  Ludzie i terytorium” poświęcony był rozmowom o życiu na pograniczach, pomiędzy centrum a peryferiami, miastem a wsią. Cieszę się, że kolejny raz miałam okazję wziąć udział w spotkaniu z Karoliną Kuszyk, autorką książki „Poniemieckie”.  Bardzo inspirująca była dla mnie prywatna rozmowa z pisarką o tym, jak poniemieckie zastąpiłam pożydowskim w Wołominie, o poszukiwaniu pęknięć w przestrzeni miast, niespójności, i recepcji książki w centralnej Polsce, w której doświadczenie historii jest zupełnie inne niż na Śląsku i Pomorzu. Na zakończenie wieczoru literackiego przenieśliśmy się na inne krańce Polski:  Beata Szady i Anna Romaniuk opowiadały o pograniczach na Wschodzie – Warmii, Mazurach oraz okolicach Puszczy Białowieskiej.

    Dzień trzeci to spotkania i dyskusje wokół tematu „Świat. Pogranicze w ogniu”.  Dla mnie szczególnie odkrywcze było spotkanie z Pawłem Smoleńskim prowadzone przez Joannę Szczepanik.

    Moja obecność na festiwalu sprowadzała się nie tylko do roli uważnego słuchacza, łowcy autografów oraz kolekcjonera rozmów z pisarzami, ale też wspierałam organizatorów na przykład w sprzedaży książek zaproszonych autorów czy udzielaniu informacji  uczestnikom spotkań. W ten sposób stałam się częścią zespołu i wydawało mi się to tak naturalne, jakbym od zawsze pracowała w dziale promocji szczecińskiej biblioteki. Zresztą podobnie traktowali mnie goście festiwalowi, dziękując po spotkaniach. I jak tu wyjechać ze Szczecina? Zwłaszcza po bardzo przyjemnym niedzielnym wieczorze integracyjnym „U Freuda” … Trudno o lepszy akcent na zakończenie  OKOlic.

    Oprócz festiwalu interesowało mnie również samo miasto. To moje drugie spotkanie ze Szczecinem, po ponad 20 latach, kiedy zatrzymałam się tu na dwa dni z koleżanką po drodze do Berlina. Wspomnienia  z tamtego okresu mam bardzo mgliste; kawiarnia „Prawda” i wały Chrobrego,  właściwie był to przystanek przed Berlinem.  Tym razem  Szczecin był celem mojej podróży. Do dziś jestem pod wrażeniem tego miejsca. Podobno jest to „ziemia nigdzie” , ‘Ubocze” jak twierdzi Ziemowit Szczerek, trochę jak polskie kresy na Zachodzie, ale też – „Paryż Północy”, miasto, które zdobyło rok po roku dwie główne nagrody dla najlepszej przestrzeni publicznej w Europie, miejsce szczęśliwe i kolorowe, z muralem upamiętniającym miłość Jarosława Iwaszkiewicza do Jerzego Błeszyńskiego (akurat trafiłam na jego odsłonięcie) i księgarnią „Fika”, której właścicielka bardzo przekonująco wyjaśniła dlaczego mój syn – mały miłośnik kamieni szlachetnych – powinien przeczytać „Klątwę dziewiątych urodzin” Szczygielskiego.

    Z przyjemnością też wybrałam się na plenerowe wydarzenie w ramach festiwalu czyli – spacer z przewodnikiem miejskim Tomaszem Wieczorkiem, na którym poznałam Centrum Dialogu, francuskie kamienice, miejsce, gdzie Andersen wymyślił dziewczynkę z zapałkami i pomnik powielacza bibuły.

    Jeden z moich ulubionych autorów Mariusz Szczygieł radzi początkującym reportażystom, którzy szukają inspiracji, aby iść do galerii sztuki. Tak  właśnie zrobiłam na zakończenie mojego pobytu w Szczecinie, chociaż nie piszę reportaży, tylko je namiętnie czytam. A w Szczecinie jest świetne miejsce – Trafostacja – galeria sztuki współczesnej i szkoda by było, jakbym tam się nie wybrała.  Zwiedziłam wystawę Bogny Burskiej.

    Podsumowując: były to trzy dni pełne wrażeń – literackich, językowych, smakowych. Spotkania z niesamowitymi ludźmi, które trwają do dziś – tylko trochę w innej rzeczywistości, online. Szansa na współpracę przy kolejnej edycji festiwalu – rzuciłam pomysł na temat i okazało się, że spodobał się wszystkim, więc czuję się tak, jakby cała przygoda miała się powtórzyć za rok.  A wcześniej na pewno jeszcze odwiedzę Szczecin – szykuje się tam bardzo ciekawa wystawa o mieście w Trafostacji, a ja przecież ciągle jestem pod urokiem Paryża Północy no i oczywiście OKOlic.