Kokoszkowy. Niewielka wieś w województwie pomorskim, licząca (według oficjalnej strony Starogardu Gdańskiego) 1891 mieszkańców. Znajdziemy tutaj między innymi kościół, szkołę podstawową oraz bibliotekę. Nie ulegajmy jednak stereotypom małej miejscowości! Ja, będąc na wymianie w ramach programu „Praktyka dla praktyka” trafiłam właśnie tam, do prężnie działającej placówki, w której dzieci znalazły „swoje miejsce”. Ale zacznijmy od początku. Pierwszy tydzień września, to czas szalony dla chyba wszystkich: rodziców, nauczycieli, dzieci, ośrodków kultury. Wybierając właśnie ten czas na swoją praktykę, jechałam zestresowana i pełna wątpliwości: czy dam radę? Nigdy bowiem wcześniej nie miałam okazji pracować w bibliotece przyszkolnej. Marcin Karwowski – dyrektor – od razu wrzucił mnie na głęboką wodę. Pokazał system i mogłam przystąpić do samodzielnej pracy. Pierwszy gwizdek to oczywiście cudowny hałas, dzieci biegające, śmiejące się, szczęśliwe, że mogą znowu zobaczyć koleżanki i kolegów. Ale, co bardzo mnie zaskoczyło, to również uczniowie, którzy tłumnie zaglądają do biblioteki, nie tylko po to, by wypożyczyć lekturę, ale żeby przywitać się ze swoim Panem Bibliotekarzem. Dziesiątki odwiedzin, setki rozmów i wszyscy, zarówno dzieci jak i nauczyciele i czytelnicy, przywitali mnie jak swoją. Od razu przestałam być dla odwiedzających anonimowa – niesamowite przeżycie, dla osoby, która na co dzień pracuje w dużym mieście.
Oczywiście bieżąca obsługa czytelników to nie jedyne moje zadanie. Akurat w czasie mojej wizyty trwał niewielki remont. Miałam więc możliwość uczestniczyć w przemeblowaniach, ściąganiu i wkładaniu na regały setek książek, ich układaniu i ubytkowaniu. Mimo ogromnego upału, praca była pełna wigoru, humoru i z mnóstwem dobrych osób, które wpadały choć na chwilę, żeby pomóc.
Czy biblioteka, która bierze udział w dwóch dużych projektach FRSI „Biblioteka dla wszystkich”, prowadzi liczne warsztaty dla młodych, przeprowadza remont może robić coś jeszcze? Okazuje się, że jak najbardziej tak! Może na przykład włączyć się czynnie w organizację i prowadzenie zajęć w ramach obchodów Dożynek Gminnych. Miałam więc okazję obserwować jak planowane są poszczególne aktywności dla całych rodzin, biorąc pod uwagę specyfikę miejsca (ogromne pole namiotowe), szacowaną liczbę odwiedzin przestrzeni warsztatowej (nawet trzy tysiące osób) i przede wszystkim zapewnienie atrakcyjności proponowanych warsztatów. Te spotkania to przykład doskonałej współpracy zarówno z nauczycielami, jak i innymi ośrodkami kultury. To również mnóstwo kreatywności oraz otwartość na nowe pomysły, również te najbardziej zdawać by się mogło, szalone.
W swojej pracy bardzo lubię prowadzić zajęcia z dziećmi, dlatego niezwykle ucieszyłam się na propozycję przeprowadzenia warsztatów właśnie z najmłodszymi. Warsztaty wielkoformatowe wzbudziły wiele radości – we mnie i w Marcinie, gdy mogliśmy kilka godzin przygotowywać ścinki papierów (niszczarka nie dawała rady) i w młodych uczestnikach, kiedy to każdy mógł wybrać jakie zwierzę morskie będzie wypełniał i malował, tworząc dużą papierową maskotkę.
Co „wyniosłam” z tych praktyk:
- Zobaczyłam fantastycznie funkcjonującą niewielką placówkę, która jest ważnym miejscem w życiu uczniów i całej społeczności lokalnej,
- Pokazano mi nowe, szerokie spektrum warsztatów, jakie mogę poprowadzić z dziećmi i młodzieżą. Zainteresowałam się robotyką, z którą nigdy wcześniej nie miałam nic do czynienia oraz klockami Lego, które zakupiłam do swojej filii zaraz po powrocie, by poszerzyć ofertę spotkań dla najmłodszych (i nie tylko),
- Widziałam, jak można doskonale współpracować z innymi ośrodkami kultury, wymieniać się pomysłami, wspierać – tworzyć niesamowite wydarzenia nawet dla tysięcy odbiorców,
- Spędziłam tydzień w bibliotece otwartej: na ludzi i pomysły. W przestrzeni, której układ jest bardzo przemyślany. Na 100m2 znajdziemy 18 tysięcy książek, przestrzeń młodzieżową i warsztatową oraz małą przestrzeń dla dyrektora biblioteki,
- Doświadczyłam gotowości do wyjścia z ofertą poza mury biblioteki – warsztaty prowadzone w klasie czy przygotowywanie dożynek kilkanaście kilometrów od siedziby biblioteki.
Opisywana przeze mnie praktyka to bardzo intensywny czas. Cieszę się ogromnie, że miałam okazję wziąć udział w programie Labib’u. Bardzo dziękuję Marcinowi Karwowskiemu, że wziął mnie pod swoje skrzydła, pokazał inny, niezwykle ciekawy świat biblioteczny. Zespołowi Labib dziękuję za wybranie, pomoc we wszystkich formalnościach, moc pozytywnej energii i trzymanie kciuków.