close

Każdy budynek starszy niż stuletni ­­– o job shadowingu w Szczecinie pisze Monika Konkel

Dla kogoś takiego jak ja ­­– mieszkanki miasta na wskroś nowoczesnego, a takim jest Gdynia – każdy budynek straszy niż stuletni wydaje się niebywałym okazem, a Szczecin okazał się prawdziwą kopalnią skarbów.  Dzielnica Pogodno, w której się zatrzymałam (wynajmując pokój w uroczym pensjonacie Pod Starymi Lipami), to wiekowe wille otoczone ogrodami. Niektóre z nich mocno postarzałe i zaniedbane, nie tracą jednak swojego uroku przedwojennej sztuki architektonicznej, inne zmodernizowane, wyremontowane, jednak nadal piękne i dostojne w swojej wyniosłej prostocie. Pora roku sprawiała, że teraz stały zatopione w przygasających kolorach jesieni. Kiedy wieczorami spacerowałam po okolicy powietrze było przepełnione wilgocią i przesiąknięte jesiennymi zapachami, mokre chodniki odbijały ciepłe światła latarni, niezwykła jak na duże miasto cisza sprawiała, że dzielnica ta wydawała się miejscem wyrwanym z gotyckiej powieści i miałam wrażenie, że skrywające się pod płotami półdzikie koty, to po zmroku jedyni mieszkańcy tej okolicy.

Jeden z budynków – siedziba Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczecinie zasługiwał na szczególna uwagę i nie tylko dlatego, że tam odbywał się mój job shadowing. To stara willa, która przeszła kapitalny remont, dzięki któremu zyskała nowy szlif, nie tracąc przy tym niczego ze swojego uroku starego budynku. Prosta, jasna fasada skrywa w środku wiele pomieszczeń, a budynek okazuje się wewnątrz znacznie okazalszy, niż można by się tego spodziewać widząc go od zewnątrz. Oryginalne wykończenia z ciemnego drewna kontrastują z białymi ścianami nadając mu powagi, a główna klatka schodowa pnąca się po łuku na piętro, zachowała całkowicie stylistykę dziewiętnastowiecznego domu. Każdy detal wykończenia, czy to balustrady, czy lamperia, czy żyrandole podkreślają wiek i dostojność siedziby biblioteki. Budynek jest pełen pomieszczeń, które zaadaptowano na potrzeby wszystkich działów biblioteki wykorzystując go od rozległych piwnic aż po pachnący drewnem strych. Ukryte przejścia i klatki schodowe sprawiają, że nic w nim nie jest oczywiste, a w niektóre miejsca można dostać się na kilka sposobów. I można się tam zgubić. Naprawdę.

Willa stoi w ogrodzie. Z rosnących tu drzew opadły już liście pokrywając dywanem rozległy trawnik, tylko kilka iglastych roślin niezmiennie stoi w zieleni. Pomiędzy drzewami dostrzec można kamienne schodki, ścieżkę, ławeczki. Namiastka ogrodu angielskiego. Wiosną i latem, kiedy będzie ciepło, będą się tu odbywały koncerty.

Czy budynek jest funkcjonalny na potrzeby biblioteki? Może nie do końca i nie zawsze, ale jakie ma to znaczenie, kiedy na co dzień można obcować z czymś ładnym?

      Biblioteka Gdynia

      The author Biblioteka Gdynia

      Organizator projektu "Praktyka dla praktyka".