close

40 sekund do biblioteki – Michał Baranowski odwiedza Olsztyn

O projekcie „Praktyka dla Praktyka” pierwszy raz usłyszałem w zeszłym roku – na wiosnę koleżanka zwróciła uwagę, że warto wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Cóż, trochę za długo się zastanawiałem i termin rekrutacji minął. W tym roku nie popełniłem tego błędu i zgłosiłem się – sukces! Jadę do… Olsztyna! Nie ukrywam, że baaardzo się ucieszyłem. Po pierwsze – to Warmia, nigdy tam nie byłem. Po drugie – daleko – i tak właśnie lubię. Chwilę potrwało zanim ustaliliśmy termin wymiany z Wojewódzką  Biblioteką Publiczną w Olsztynie, ale udało się znaleźć czas pasujący obu stronom – połowa października.

W podróż wyruszyłem w dzień wyborów – 13 października, ale spokojnie – spełniłem obywatelski obowiązek jeszcze w domu. Pomimo, iż droga do Olsztyna daleka, to podróż wcale nie była długa (6 godzin), więc spokojnie mogłem wyjechać w południe. Rano – do urny.

Podróż przebiegła bez żadnych niespodzianek. Nareszcie była chwila, żeby się zatrzymać, poczytać, pooglądać, posłuchać. Na miejsce dotarłem około godziny 19 i udałem się bezpośrednio do mojego lokum, które udało mi się wynająć w samym rynku, zaledwie 40 sekund pieszo od biblioteki (!). Mieszkanko było przytulne, ciche i takie akurat – nie za duże, nie za małe. Po rozpakowaniu poszedłem na krótki spacer po rynku, żeby sprawdzić okolicę i odnaleźć miejsce mojej tygodniowej „kariery” w bibliotece.

Tutaj od razu wtrącę: przez cały wyjazd pogodę miałem niewiarygodną – codziennie słońce, powyżej 20 stopni, cały czas w letniej bluzie. Miodzio.

Nazajutrz udałem się do nowego miejsca pracy – Wypożyczalni Głównej i Międzybibliotecznej WBP w Olsztynie i zostałem serdecznie przyjęty przez moją opiekunkę, Danusię Kazaniecką, kierowniczkę tegoż działu. Po krótkiej rozmowie poszliśmy do budynku, gdzie znajduje się dyrekcja placówki – tam spotkałem się z jej dyrektorem, panem Andrzejem Marcinkiewiczem i wicedyrektor, panią Renatą Pietrulewicz. Od razu nawiązaliśmy dobry kontakt, porozmawialiśmy o muzyce, sztuce, podróżach i wielu niezwiązanych z biblioteką tematach, m.in. zaletach (długiego) urlopu (pan dyrektor właśnie wrócił z podróży). Po takim wstępie mogło być już tylko lepiej. Danusia oprowadziła mnie po całej bibliotece, przedstawiła pracę swojego działu, wręczyła harmonogram na najbliższe dni oraz wręczyła mi moją turystyczną biblię – miejsca, które warto odwiedzić w Olsztynie (udało mi się odwiedzić prawie wszystkie). Wspomniałem jej, że lubię uprawiać sport i biegać, więc poleciła mi parę miejsc idealnie się do tego nadających, ze szczególnym uwzględnieniem ścieżki spacerowej wokół Jeziora Długiego (kilka razy jeszcze będę o nim wspominał). Po krótkim zwiedzaniu biblioteki poszedłem na obiad, nic nadzwyczajnego. A jednak. Okazało się, że Olsztyn to miasto sprzyjające bibliotekarzom – za dwudaniowy (olbrzymi i smaczny) obiad w Stołówce Warmińskiej zapłaciłem… 12,9 zł. Żyć, nie umierać i składać CV do olsztyńskiej wojewódzkiej! Poobiednia sjesta przebiegła aktywnie – poszedłem sobie do Parku Centralnego popstrykać zdjęcia i zażyć słonecznej kąpieli. Tam też natknąłem się na Muzeum Nowoczesności, które z marszu zwiedziłem.

 Ostatnim bibliotecznym akcentem dnia było spotkanie autorskie z pisarzem-debiutantem, Maciejem Marciszem, autorem książki „Taśmy rodzinne”. Książki co prawda nie czytałem (podobno fajna, można przeczytać w jeden dzień), ale świetnie opowiadał on o pracy w wydawnictwie książkowym. Do tej pory nie miałem pojęcia, na czym taka praca polega, a jak się okazuje, jest bardzo ciekawa.

Po powrocie do domu szybkie przebieranko i w długą nad Jezioro… Długie. Wieczorne bieganie. I od razu strzał w dziesiątkę – miejsce R E W E L A C Y J N E na jakąkolwiek aktywność. Pętla wokół jeziora – 5 kilometrów, piękne widoki i przyroda  – połowa trasy biegnie przez las, jest więc niezwykle kolorowo. Pozytywnie zmęczony wróciłem do domu i położyłem się spać.

I tak minął poranek i wieczór, dzień pierwszy.

Następnego dnia pracę rozpocząłem od wizyty w Bibliotece Dzieci i Młodzieży – „Piątce” (akurat tego dnia przypadała rocznica jej powstania. Przypadek? Nie sądzę). Uczestniczyłem w zajęciach z dzieciakami i poznałem, czym jest aktywna podłoga – do tej pory nie miałem pojęcia, że takie coś istnieje. Polecam do każdej biblioteki. Specyfikę pracy tej placówki przybliżyła mi kierowniczka, Marysia.

Z „Piątki” poszliśmy z Danusią do Pracowni Konserwacji Zbiorów, Introligatorni i Pracowni Starych Technik Drukarskich – tam przeniosłem się do starego zakładu drukarskiego, którego części składowe i maszyny zostały ofiarowane przez lokalnego drukarza. W tym miejscu można stworzyć swój własny, piękny druk, używając ozdobnych czcionek. Od czasu do czasu odbywają się tu także warsztaty z użyciem zabytkowych maszyn, m. in. plakat słowa czy techniki malowania na wodzie (ebru). Jeśli kiedykolwiek otrzymacie ozdobną kartkę świąteczną z pięknymi wzorami i unikalną czcionką z WBP w Olsztynie – prawdopodobnie została ona zrobiona właśnie tam. Na koniec jeszcze wizyta w Dziale Promocji (pozdrawiam kierowniczkę, Iwonę!).

Po aktywności związanej z pracą przyszedł czas na obiad. Wiadomo, gdzie – w Warmińskiej!

Najedzony, udałem się na zwiedzanie, tym razem w duchu religijnym. Odwiedziłem Kościół NSPJ w Śródmieściu, stamtąd udałem się do Katedry św. Jakuba i na koniec do Domu Mendelsohna, gdzie mieści się Centrum Dialogu Międzykulturowego.

Po południu wróciłem do biblioteki, żeby wziąć udział w warsztatach „Aplikacja mobilna” przeprowadzonych ze względu na „Dni uczenia się dorosłych 2019”. Wspólnie z Dorotą i Izą z Wypożyczalni Głównej uczyliśmy Seniorów, jak pobrać przydatne aplikacje i jak z nich korzystać.

Na koniec dnia jak zwykle coś dla ciała – odwiedziłem olsztyński Aquapark.

Kolejny dzień na praktyce obejmował wizytę w Muzotece, po której oprowadziła mnie jej kierowniczka, Magdalena Strzyż oraz odwiedziny w Dziale Analiz i Współpracy z Regionem. Podczas rozmowy z dziewczynami  z Działu Analiz poznałem projekty, w których uczestniczy biblioteka i nie ukrywam, że pewnymi się zainteresowałem, m. in. Bibliotecznym Erazmusem (świetny pomysł!). Dzięki Ado, Asiu, Asiu, Asiu i Elu za inspirację. Po burzy mózgów z Działem Analiz przyszedł czas na kolejna porcję Olsztyna – tym razem było długo i daleko. Wyruszyłem na spacer Łynostradą, mającą swój początek w Parku Centralnym i dotarłem aż do Kortowa, gdzie mieści się jeden z najpiękniejszych w Polsce kampusów uniwersyteckich. Po drodze oczywiście nie obyło się bez niespodzianek, gdyż przechodząc przez osiedle, natknąłem się na stado dzików. Podobno w Olstzynie to nic dziwnego, ale dla opolanina był to mały szok.

Wieczór spędziłem standardowo. Pomimo długiego spaceru nie mogłem sobie odmówić wieczornej przebieżki – oczywiście nad Jeziorem Długim.

Dzień czwarty to wizyta w Pracowni Regionalnej i Informatorium, miejscu, w którym dowiecie się wszystkiego o Warmii i Mazurach. Kieruje nią Anita Romulewicz. I w tym miejscu chciałbym zwolnić i zatrzymać się, zgodnie z zasadami slow life, które mogłem poznać podczas warsztatów z Emilką Woronowicz z Wypożyczalni Głównej. To wtedy właśnie przekonałem się, że jestem (trochę) Domowym Zbieraczem Rzeczy Niepotrzebnych i Gratów i że warto wreszcie przyjrzeć się temu, co mam uskładane w domu. Dodatkowo nauczyłem się, jak umeblować sobie mieszkanie wykorzystując minimalną ilość mebli. Rewelacja. Po takim spowolnieniu oczywiście musiałem trochę przyspieszyć i według schematu basen-bieganie, udałem się do Aquaparku.

Ostatni dzień w bibliotece spędziłem w Dziale Gromadzenia (pozdrowienia dla kierowniczki, Anny Michalkiewicz) oraz Czytelni Głównej (pozdrowienia dla kierowniczki, Izy Frąckowiak).  Po południu zaś, wraz z Podróżniczym Klubem Południk, udałem się w podróż do Albanii, barwnie przedstawionej przez pana Krzysztofa Stefańskiego. Po Albanii – standardowe bieganie, a wieczorem… Cudne Manowce. Odwiedziłem lokalną restaurację, serwującą regionalne dania i napoje. Na pierwszy ogień poszedł rosół z gęsi, a potem sandacz – na bogatości! Do tego Kormoran i miód pitny. Po takim posiłku ledwo doszedłem do domu, ale nie żałowałem. Niech mam!

Każdemu bibliotekarzowi (i nie tylko) polecam wycieczkę do Olsztyna. Miasto jest piękne, nie za duże, nie za małe, sporo fajnych miejsc do zwiedzania. Blisko do przyrody, czasem bardzo blisko (patrz – dziki). Całej ekipie z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie jeszcze raz bardzo dziękuję za okazane zainteresowanie i serdeczne przyjęcie. Dzięki, Danusiu, za opiekę i wyrozumiałość. Wpadajcie do nas! Czekamy!

      Biblioteka Gdynia

      The author Biblioteka Gdynia

      Organizator projektu "Praktyka dla praktyka".