close

240% normy czyli wizyta Eweliny Kubasik w Zabrzu.

    FOT.-6

    „Praktyka dla Praktyka”  to program, który zwrócił moją uwagę już kilka lat temu, jednak dopiero w tym roku postanowiłam spróbować, a że początkujący mają szczęście udało mi się zakwalifikować do wymiany pracowników i to do wybranej biblioteki w Zabrzu.

    Moja zabrzańska przygoda trwała od 7 do 11 września. Był to bardzo  intensywny, ciekawy i niezwykle sympatyczny okres. Ale nie mogło być inaczej wszak w centrum Zabrza stoi pomnik Wincenta Pstrowskiego górnika uznanego za wzór przodownika pracy – i tacy też są zabrzańscy bibliotekarze.

    W telegraficznym skrócie tydzień wyglądał następująco:

    Poniedziałek – początek praktyki i wizyta w dyrekcji zabrzańskiej książnicy, gdzie czekały na mnie gadżety przygotowane przez organizatorów programu. Swoje rzeczy przepakowałam do worka „Praktyki dla praktyka” i tak uzbrojona z pomocą Pawła Dobrzeleckiego – zastępcy Dyrektora zabrzańskiej MBP – poznałam  poszczególne działy, po czym wspólnie udaliśmy się do miejsca docelowego mojej praktyki, czyli filii nr 20, którą kieruje Grażyna Świderek, mój praktyk na wymianę, ale przede wszystkim opiekunka, która już do końca wymiany się mną opiekowała.  Filia nr 20 to placówka uniwersalna obsługująca, zarówno dzieci, jak i dorosłych, mogłam zapoznać się z księgozbiorem i specyfiką pracy, poznałam też system biblioteczny prolib. Dzień zakończył się mocnym akcentem czyli powakacyjnym spotkaniem DKK. To co mnie zaskoczyło to miejsce spotkania, którym nie była biblioteka tylko niezwykle klimatyczna herbaciarnia „Czajnik” – rozmawialiśmy o książce „Już nigdy Pan nie będzie smutny” Baptiste’a Beaulieu’a.

    Wtorek upłynął mi pod znakiem rozmów. Na początek spotkałam się z Dyrektorem placówki – Tomaszem Iwasiowem, który opowiedział mi o działalności wydawniczej zabrzańskiej książnicy – a było o czym rozmawiać, bo biblioteka od kilku lat wydaje serię „Nasze Dzielnice”, czyli bogato ilustrowane albumy o poszczególnych dzielnicach Zabrza. Ważne jest to, że historia tych dzielnic pisana jest przez ich mieszkańców.

    Następnie spotkałam się z szefowymi działów gromadzenia zbiorów – Beatą Hoffrichter oraz opracowania zbiorów Ewą Sielicką, które opowiedziały mi o swojej pracy. To była świetna okazja do porównania podobieństw i różnic pomiędzy naszymi bibliotekami w kwestii polityki gromadzenia i opracowania zbiorów. W tym dniu miałam także możliwość poznania filii nr 11, na czele której stoi Justyna Konieczny – filia ta urzekła mnie (podobnie zresztą jak inne) otwartością na czytelnika i każdego gościa biblioteki.

    Tego dnia „dostałam” wolne popołudnie – aby zbierać siły na kolejne dni.

    Środa – to ponownie filia nr 20. Tym razem wraz z Grażyną Świderek poszłyśmy do pobliskiego przedszkola, gdzie w trakcie spotkań z tamtejszymi przedszkolakami w 5 grupach opowiadałyśmy, dlaczego warto myć ręce, zwłaszcza w czasie pandemii. Następnie wraz z Grażyną Świderek odwiedziłyśmy filię nr 2 w Biskupicach – najstarszą zabrzańską filię mieszczącą się w historycznym ratuszu. Mogłam posłuchać o zajęciach „kreatywnik, czyli jak zrobić  coś z niczego” organizowanych przez kierowniczkę filii – Aleksandrę Kuzon. Na wieczór zaplanowane było spotkanie w ramach dyskusyjnego klubu filmowo-literackiego „Dyskurs”. Spotkanie odbyło się w kinie „Roma” będącym najstarszym kinem na Śląsku (obchodzącym właśnie swoje stulecie). Widzowie zgromadzeni w „Romie” mogli obejrzeć „Nędzników”, przed pokazem prelekcję wygłosiła moja opiekunka. Pokaz filmu odbył się w ramach współpracy zabrzańskiej biblioteki i kina „Roma” w ramach projektu „Vive la France”.

    Czwartek – był kolejnym intensywnym dniem. Dzień rozpoczęłam w siedzibie głównej, gdzie miałam okazję uczestniczyć w przywitaniu gościa wieczornego spotkania w klubie „Oficyna” – pisarza Mariusza Czubaja. Następnie popracowałam  w filii nr 20, a stamtąd poszłam wraz z Grażyną Świderek do pubu „Oficyna”, gdzie uczestniczyłyśmy w spotkaniu z Mariuszem Czubajem i Marcinem Świetlickim.  Spotkaniu niezwykłym sama scen pubu zrobiła niezwykły klimat luzu, który udzielił się zaproszonym gościom dzięki czemu spotkanie to było bardzo niekonwencjonalne.

    Piątek – jeśli cały tydzień był intensywny (a był!), to piątek był zaiste kwintesencją tejże intensywności. Dzień po raz kolejny rozpoczęłam w centrali, następnie odwiedziłam zaprzyjaźnioną już filię nr 20, a potem zwiedziłam tutejszą kopalnię „Guido” (pierwszy raz miałam okazję zjechać na dół kopalni i napić się piwa w najniżej położnym pubie w Europie!). A to był początek emocji. Po godz. 18:00 wzięłam udział w prelekcji prof. Irmy Koziny na temat Śląskiego Dizajnu  realizowany w ramach projektu „Sztuka w zasięgu ręki”. Wykład skończył się po 20.00 i jak się okazało, to był dopiero początek wieczoru. Na zakończenie mogłam wziąć udział w Szantowisku organizowanym przez Kartel Kulturalny, stowarzyszeniu, które na co dzień współpracuje z filią nr 6 zabrzańskiej biblioteki –  dość napisać że szanty śpiewaliśmy prawie do północy.

    Muszę powiedzieć, że kiedy w poniedziałek pierwsze swe kroki skierowałam do centrali, to pierwszym „bibliotecznym wyposażeniem” jaki zobaczyłam, był samochód służbowy, który mnie zachwycił!

    Ten tydzień w Zabrzu pokazał mi, że mimo iż nasze biblioteki są w różnych regionach Polski, w miastach, które bardzo różnią się liczbą mieszkańców, to tak naprawdę wiele nas łączy – gusta czytelników, radości, które nas cieszą i problemy, z którymi borykamy się na co dzień. A te rzeczy, które nas różnią (np. używany system biblioteczny czy niewielkie różnice w strukturze biblioteki) to są tak naprawdę drobiazgi.

    W Zabrzu zostałam niezmiernie sympatycznie przyjęta. Wywiozłam z niej niezwykle ciepło i poczułam się „zaopiekowania jak swoja”. Wywiozłam również znajomości, ciekawe obserwacje (dobre praktyki rządzą!). Pewnie nieraz jeszcze tam wrócę, przez chwilę też poczułam się jak Pstrowski, robiąc 240 % normy, a najlepsze jest to, że w ogóle nie odczułam tego jako pracy.